Rozdział 19. Na Rzym!

- Seom dwee ocje - mówił Ron z pełnymi ustami.
- Przełknij - powiedziała zdegustowana Ginny co rozbawiło innych. Ron zrobił do niej minę, ale zaraz tego pożałował gdy zaczął się dusić. Winowajcą był soczysty kotlet z piersi kurczaka zrobiony przez Molly Weasley. Ginny patrzyła na niego z uniesioną brwią, aż w końcu odetchnęła teatralnie i klepnęła brata w plecy.
- Nie dziękuj bo znowu się zaczniesz dławić - mruknęła, gdy ten zaczął nabierać powietrza by coś powiedzieć.
- To był twój obowiązek pomóc bratu - burknął.
- Obowiązek? - Ginny się nachmurzyła, a herosi obserwowali to wydarzenie z zaciekawieniem niczym mecz tenisa. Ich oczy co chwilę przenosiły się z rudowłosej na chłopaka o tym samym kolorze i na odwrót. Harry znając zaciętość swojej dziewczyny postanowił przerwać nadchodzącą sprzeczkę.
- To co Ron chciałeś nam przekazać, zanim kotlet wtrącił się do rozmowy? - spytał, na co wszyscy parsknęli śmiechem.
- I ty - podkreślił słowo - przyjacielu przeciwko mnie? - Ron długo nie udawał obrażonego i dołączył do ogólnej wesołości.
- Chciałem powiedzieć, że są dwie opcje.
- Aaaaa to o to chodziło - Percy wyszczerzył zęby do czarodzieja. - Już myślałem, że rzucasz na nas jakiś urok - ledwo zachował powagę, a reszta ekipy znowu zaczęła się śmiać. Nikt nie umiał zachować powagi po dzielnej próbie walki Rona z kotletem.
- Ha - ha - ha, gumochłon by się uśmiał - rudowłosy tym stwierdzeniem nie poprawił swojej sytuacji. - Pomijając wasze spaczone poczucie humoru już wiem, że jak będę potrzebował pomocy to nie mam co się obawiać. Zabijecie zagrożenie swoim śmiechem.
- Do usług - Leo wstał i ukłonił się niczym aktor po występie na deskach teatru.
- Już tak na poważnie, jakie to dwie opcje wymyśliłeś Ron? - spytała Hermiona, a w jej oczach dalej było widać łzy po otrzymanej dawce śmiechu.
- Ten wasz statek jest jedną z opcji - popatrzył na herosów - ale podróż zajmie nam sporo czasu. Pomyślałem sobie - na te słowa Ginny prychnęła z niewinną miną, a Ron ją zignorował - że może użyjemy teleportacji zbiorowej?
- Pomijając fakt, że potrzebujemy pozwolenia na deportację do innego kraju - zaczęła Hermiona.
- To nie starczy nam siły, żeby przenieść wszystkich w jednym skoku - dokończył Harry.
- A w kilku skokach, łącznie z odpoczynkiem wyjdzie to samo co statek - wtrąciła Ginny - tylko będziemy wyczerpani.
- No to jedną sprawę mamy już z głowy - powiedziała Annabeth. - Lecimy Argo.
- To dokąd państwo sobie życzą, żebym ustawił GPSa? - spytał Leo.
- Dżipi co? - zdziwili się Weasleyowie, a herosi spojrzeli na nich jak na ludzi ze średniowiecza.
- W świecie magii nie używamy elektroniki bo się psuje - odpowiedział rozbawiony Harry za nich - Oni są typowymi czarodziejami, którzy nie mieli nigdy styczności z mugolskimi zabawkami - wskazał na rodzeństwo.
- Jakimi? - spytał Frank.
- Mugolskimi - powiedział wyraźnie Harry.
- Wiecie co to jest ten dżies czy inny dj a nie wiecie co to mugol? - zdziwił się Ron.
- Jakbyś nie zauważył półgłówku to oni żyją w innym świecie - Hermiona szturchnęła go w ramię.
- Czyli wychodzi na to, że znowu ty będziesz wiedziała najwięcej - naburmuszył się, a dziewczyna posłała mu współczujący uśmiech.
- To co to jest ten mugol? - spytała Hazel.
- Bardziej nie co, a kto - pospieszyła z wyjaśnieniem Ginny. - Zwykły niemagiczny człowiek, który nie posiada magii.
- Więc my jesteśmy dla was mugolami? - spytał Jason.
- Teraz to zadałeś pytanie skomplikowane jak zjedzenie kotleta przez Rona - Harry wywołał uśmiechy na ustach pozostałych, nawet samego omawianego, który pogodził się ze swoją niedolą.
- Niby nie macie magii, ale używacie swoich mocy po rodzicach, więc mugolami chyba was nie można nazwać - zastanowił się. - Bardziej bym był skłonny zostać przy nazywaniu was herosami, jak sami się przedstawiliście, ale o posądzenie was, że jesteście mugolem nie mogę się skusić.
- Ale przynajmniej będziemy wiedzieli kiedy mówicie, że ktoś nie ma mocy, a kiedy kogoś obrażacie - zaśmiała się Piper.
- Mam do was jeszcze jedną sprawę - przerwała im Annabeth, a oni wyczuli napięcie w jej głosie.
- Nie chciałabym zepsuć żadnych relacji, dlatego nie bierzcie tego pytania do siebie - czarodzieje patrzyli na nią z wyczekiwaniem - ale czytałam sobie lekką lekturę do snu, tą waszą historię magii...
- Lekką? - zdziwił się Harry z Ronem.
- Zupełnie jak Hermiona - podsumował Ron, na co wspomniana dziewczyna walnęła go po głowie.
- Cicho siedź i daj jej skończyć - przeniosła swój wzrok ponownie na córkę Ateny.
- No i później też szukałam różnych zaklęć, czy mogą być pomocne i w ogóle takie tam - zaczęła się plątać.
- Spytam prosto z mostu. Jak będziemy mogli poznać czy w trakcie misji nie rzuciliście na nas Imperiusa.
    Czarodzieje przez chwilę siedzieli zamurowani i nie wiedzieli co odpowiedzieć, a herosi kompletnie nie wiedzieli co ma na myśli ich koleżanka. Percy patrzył na nią wzrokiem "i to niby moje powitanie miało popsuć relacje", sam wiedział o co pyta jego dziewczyna, bo widział co czytała. Pierwszy z szoku obudził się Harry i ku ich zaskoczeniu zaśmiał się.
- Rozumiem twoje obawy, znacie nas dopiero 2 dzień. Percy i Hazel już wyjaśnili sobie co nieco ze mną i tylko czekałem na kolejne osoby - uśmiechnął się porozumiewawczo do wymienionych osób, że nie ma do nich o to żalu.
- Imperius pozwala czarodziejowi przejąć całkowicie kontrolę nad drugą osobą - herosom rozszerzyły się oczy ze zdumienia - ale skoro Annabeth pyta jak poznać, to myślę, że najlepiej by było wam pokazać co? - spytał. - Są chętni modele?
    Annabeth podniosła się z zajmowanego przez nią krzesła.
- Skoro ja wprowadziłam ten niewygodny temat, to chyba odpowiedź na twoje pytanie jest jedna.
- Dobrze - Harry kiwnął głową i również się podniósł z miejsca.
- Zanim cokolwiek zrobisz Harry, chcę żebyś wiedział, że to tylko chęci poszerzenia swojej wiedzy. Chcę poznać wasze atuty.
- Rozumiem - odpowiedział z powagą. - Gotowa? - Annabeth skinęła głową.
- Imperio! - krzyknął Harry celując w nią różdżką.
    Dziewczyna poczuła jak wszystkie myśli ulatują z jej głowy. W jednej chwili zrobiło się jej lekko na umyśle, z którego wyparowała cała wiedza. Herosi obserwowali eksperyment z zaciekawieniem, a Harry im tłumaczył.
- Imperius jest bardzo trudny do wykrycia - powiedział - jak widzicie nie widać żadnych zmian zewnętrznych. Wszystko teraz dzieje się w jej umyśle. To od niej zależy czy przełamie klątwę czy nie.
- I na czym to polega? Będzie tak stać, aż ją odczarujesz, albo się uwolni? - spytał Percy przyglądając się z bliska swojej dziewczynie.
- Spójrz w jej oczy - podsunął mu Harry - tam wszystko widać.
    Heros przybliżył się do Annabeth przyglądając się jej oczom. Zobaczył w nich bezdenną pustkę. Zawsze bystre i wesołe oczy były teraz całkowicie wyprane emocji, aż się wzdrygnął.
- Za czasów Voldemorta ministerstwo miało niewyobrażalne problemy z tym zaklęciem - powiedziała Hermiona - jedynie przez dokładne przyjrzenie się oczom, można próbować stwierdzić czy ktoś jest pod Imperiusem. Mimo wszystko nie zawsze się to udaje. W świecie magii znam tylko jedną osobę, na którą całkowicie nie działa to zaklęcie - herosi spojrzeli na nią zaciekawieni.
- Kto to taki? - spytała Piper.
- Stoi przed wami i właśnie rzucił Imperiusa na waszą przyjaciółkę - po tych słowach zapadła cisza, a przyjaciele ze świata mitów zastanawiali się jakie zagadki kryje jeszcze Harry Potter.
- Odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie Percy - chłopak przerwał ciszę - mam teraz nad nią całkowitą kontrolę, patrz.
    Harry kazał robić Annabeth różne ćwiczenia gimnastyczne. Następnie namówił ją by wzięła na ręce pająka, gdy herosi powiedzieli mu o Arachne. Byli mocno zaskoczeni.
- I jakie to uczucie? - pytali ją gdy Harry cofnął zaklęcie, a ona opowiedziała im co się działo w jej głowie.
- Chciałabym, żebyś rzucił to na kogoś innego, żebym zobaczyła to z boku - powiedziała.
- Okey, ktoś chętny? - rzucił czarodziej w tłum, a Leo zgłosił się na ochotnika.
- Coś niesamowitego - Annabeth podsumowała kiedy Harry zakończył pokaz.
     Po zjedzonym obiedzie i małym pokazie czarów, wszyscy rozeszli się w swoje strony w celu przygotowania się do nadchodzącej podróży. Hermiona latała po całym domu zbierając najpotrzebniejsze rzeczy. Harry poszedł po swoją sowę i błyskawicę by zanieść na pokład Argo II.
- Łał - Leo nie krył swojego entuzjazmu, gdy czarodziej przekazał mu swoje rzeczy do schowania. - Prawdziwa miotła wiedźmy. - Harry zaśmiał się na to stwierdzenie.
- Błyskawicę wrzuć do pomieszczenia dla mnie i Ginny, a sowa może być puszczona wolno jak wyruszymy.
- Damy ją do Mrocznego, będzie miał kompana - powiedział Percy, pojawiając się obok Leona. - On czarny i ona czarna. Jak się nazywa?
- Fatum - powiedział Harry - a kto to jest Mroczny? - spytał.
- Mój przyjaciel. Nieraz uratował mi cztery litery - Percy się zaśmiał widząc minę czarodzieja. - Jest pegazem.
- Pegazem?
- Tak, tylko odsypia podróż z Ameryki pod pokładem - heros zmarszczył brwi - muszę ci wyjaśnić, że jako syn Posejdona umiem rozmawiać z koniowatymi.
- Tyle lat w świecie magii i wciąż są rzeczy, które mnie zadziwiają - podsumował.
    Wieczorem wszyscy byli gotowi do podróży. Pożegnali się z domownikami Nory, a herosi bardzo wylewnie dziękowali pani Weasley za posiłki.
- Mam nadzieję, że jeszcze nas odwiedzicie - powiedziała Molly, która również przywiązała się do obecności dzieci bogów.
- Oczywiście proszę pani - odpowiedziała Annabeth - na pewno skorzystamy z oferty.
    Argo II zaczął powoli unosić się ku górze. Wiedzieli, że ruszają w nieznaną i niebezpieczną przygodę, ale nikt nie chciał się przyznać przed druga osobą, że właśnie na to czeka.
- Na Rzym! - krzyknął Leo, a statek posłusznie skierował się w stronę ich przeznaczenia.

Komentarze

  1. Caly czas czytam Twój blog. Czekam na wiecej. Ppzdrawiam LKA.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz