Rozdział 15. Nietypowe przywitanie.

- Percy!
- Harry! - krzyknęły równocześnie Ginny z Annabeth.
     Heros w ostatniej chwili zatrzymał ostrze miecza przed czarodziejem i wpatrywał się w niego intensywnie.
- Czemu się nie broniłeś? - spytał.
- Miałem przeczucie, że nie zaatakujesz - odparł Harry.
- Przeczucie? - zdziwił się Percy, na co chłopak przed nim tylko się uśmiechnął.
- Mam wrażenie, że nie leciałeś tu taki kawał drogi tylko po to żeby mnie zabić - stwierdził.
     Percy opuścił powoli Orkana. Nie spodziewał się tego po nim. Słyszał, że w swoim świecie jest sławny i uznawany za uzdolnionego maga. Nie tego oczekiwał, ale tak naprawdę to czego? Myślał, że Harry go zwymyśla, zacznie się bronić lub przechwalać swoja siłą. Nic takiego nie nastąpiło. Ten zwyczajnie w świecie stał sobie i rozmawiał z nim jak by podziwiali wieczorną pogodę.
- Słyszałem trochę o Tobie - odparł niepewnie.
- Teraz wszystko rozumiem - powiedział Harry. - Chciałeś mnie sprawdzić? - dodał z rozbawieniem.
- Musisz mnie zrozumieć. Ta misja jest bardzo ważna. Jestem pewny swoich ludzi - wskazał na herosów za nim - ale was nie znam. Jeżeli mamy wspólnie walczyć, chce mieć pewność, że mogę na was polegać.
- Wydaje mi się, że podobnie myślimy - odpowiedział poważnie Harry. - Zwykły uścisk ręki w takim wypadku nie wystarczy - na te słowa Percy uśmiechnął się.
- Zaatakuje Cię ponownie Harry - powiedział - ale tym razem nie zatrzymam miecza.
- Dobrze. Jestem gotowy - odparł wyjmując różdżkę z kieszeni.
- Masz zamiar bronić się drewnianym patykiem na miecz z niebiańskiego spiżu?
- Niebiański spiż? - spytał zdziwiony Harry.
- Taki materiał - wyjaśnił Percy. - Nie można nim zranić śmiertelników. Tylko potwory i półbogów.
- Wiesz zdradzę Ci mały sekret - powiedział Harry. - zastanawiam się czy zaklęcie rozbrajające zadziała na miecz.
- Ja zastanawiam się czy niebiański spiż może Cię zranić - odparł Percy. - Może mała próba?
- Okej - czarodziej się uśmiechnął - kto pierwszy?
- Spróbuj swojego zaklęcia, tylko powiedz mi jak mam stanąć - powiedział heros.
- Stój normalnie, nie jest ważne jaką pozycję przyjmiesz - na te słowa Percy stanął przed Harrym z lekko uniesionym mieczem, a ten wykrzyknął niezrozumiałe dla niego słowa.
- Expelliarmus! - nic się nie stało.
- No to jestem w dupie - mruknął niezadowolony Harry.
- Mam przez to rozumieć, że się nie udało? - Percy uśmiechnął się na jego słowa.
- Będę musiał bronić się inaczej - odparł. - Teraz Twoja kolej.
- Dotknę Cie teraz mieczem, ale nie uciekaj. Chcę tylko sprawdzić czy ostrze zacznie przenikać, czy zatrzyma się na Twojej ręce - po tych słowach Harry wyciągnął rękę, a Percy przyłożył Orkana. Ostrze zatrzymało się na Harrym pozostawiając blady ślad, który już powoli zanikał.
- Czyli Twój miecz może mnie zabić, a moja różdżka nie może Cię rozbroić. Super - powiedział niezadowolony Harry.
- Witamy w klubie - uradował się Percy. - W moim świecie też tak jest, że mnie może zabić wszystko, a ja z większością potworów muszę się męczyć bo się odradzają jak na złość.
- Zaczynamy? - spytał.
- Zaczynamy.
     Odeszli od siebie kilka kroków i teraz wpatrywali się jeden w drugiego. Każdy z nich czekał, aż przeciwnik zaatakuje, ale nikt nie chciał jeszcze zdradzać swoich atutów. Pierwszy nie wytrzymał Percy pchany do boju przez swoje ADHD. Rzucił się na Harry'ego z mieczem, a ten uskoczył na bok, krzycząc Aqua Eructo. W bok herosa uderzył silny strumień wody, który zwalił go z nóg.
- Woda? - spytał rozbawiony podnosząc się z ziemi.
- Chciałem coś sprawdzić - powiedział równie wesoły Harry. Zaważył, że Percy nawet nie jest mokry, jak by czarodziej nie zdmuchnął go wodą tylko powietrzem. - Więc tak to działa?
- Jestem synem Posejdona. Nie zapominaj o tym - odpowiedział i natarł ponownie na Harry'ego.
     Percy atakował mieczem z każdej strony z niewiarygodną prędkością. Czarodziej miał spore problemy, żeby nie zostać trafionym, ale skutecznie odbijał ostrze zaklęciami tnącymi. Za każdym razem pojawiały się wokół nich iskry z takiego zderzenia. Zauważył, że wokół herosa wytwarza się powoli wir wodny, który powiększał się z każdym natarciem. Uśmiechnął się. To była jego okazja na kontratak.
- Immortalis - krzyknął, a w Percy'ego uderzył piorun, który zwalił go z nóg. Heros oszołomiony leżał na ziemi, drugi już raz w tym pojedynku. Zaklął pod nosem i się podniósł. Harry zdziwiony uniósł brwi.
- Mam na pieńku z Zeusem - powiedział co wywołało szczery śmiech u czarodzieja. - Myślałem, że to on. Zaskakujesz mnie. Możesz przywołać wodę, pioruny, coś jeszcze?
- Każdy żywioł - odparł Harry, na co Percy burknął pod nosem, tak że Harry wychwycił aby "...tylko wodę ehh"
- Kończymy rozgrzewkę? - spytał po chwili syn Posejdona. Harry się zdziwił bo myślał, że to już cała moc herosa, ale się ucieszył.
- Pełna moc? - zapytał.
- Pełna moc.
     Percy zaatakował znowu, tym razem nie atakując tylko mieczem, ale i wodą. Harry musiał odbijać ostrze i co chwilę rzucać zaklęcie tarczy na wodę, która przecinała ją jak sztylety. Żadne zaklęcie, które znał nie działało tak na jego tarczę, no może poza Avadą przed która nie było ucieczki. Percy poza wirem wodnym zaczął roztaczać wokół siebie również lekką niebieską poświatę. Harry nie mógł tego widzieć, ale pod naporem Percy'ego jego ruchy stały się tak szybkie, że reszta czarodziejów stała z otwartymi ustami. Jego również otaczała lekka żółta poświata. Spotkanie dwóch światów i pojedynek między nimi uwolnił w nich ukryte pokłady mocy, o których nie mieli pojęcia. Harry'emu ugięły się nogi pod naporem Percy'ego, kiedy zablokował jego uderzenie. Postawił wszystko na jedną kartę. Musiał spróbować swojego popisowego zaklęcia mimo, że na początku nie zadziałało. Włożył w to całą swoją wolę walki.
- Expelliarmus! - krzyknął na cały głos, a z jego różdżki poza standardowym czerwonym światłem, leciała też żółta otoczka, która wcześniej wytworzyła się wokół niego. Zdziwił się, ale zacisnął tylko mocniej rękę na różdżce. Miecz Percy'ego wyleciał wysoko w powietrze i spadł dwa metry za nim. Pojedynek zakończył się, a obaj upadli na kolana wyczerpani walką.
- To było... - wydyszał Harry.
- Zajebiste - dokończył Percy i obaj zaczęli się śmiać.
     Po chwili dobiegli do nich przyjaciele. Pierwsza słownie zaatakowała Annabeth.
- Co Ty sobie myślałeś Glonomóżdżku! - krzyczała na Percy'ego. - Mamy wspólnego wroga, a Ty atakujesz chłopaka, który ma nam pomóc!
- Annabeth - powiedział słabo Percy. - Musiałem się dowiedzieć.
- Co musiałeś się dowiedzieć Ty odmóżdżony hipogryfie - warknęła Ginny, na co Harry roześmiał się padając na plecy.
- Hipogryfie! - powiedział płacząc ze śmiechu. - To masz chłopie przewalone.
- Co tu się działo? - spytała Hermiona.
- Musiałem poznać waszego kolegę - odparł już poważnie Percy. - Wiem jak to wyglądało, ale chcę walczyć u boku z ludźmi pewnymi, a nie tchórzami. Musiałem go sprawdzić.
- Nas też tak będziesz sprawdzał? - spytała Ginny. - Bo obiecuję Ci, że...
- Ginny - przerwał jej Harry. - Też tego chciałem. Musicie zrozumieć. Ja znam was, a Percy zna swoich przyjaciół, ale siebie nie znamy. Musieliśmy się sprawdzić.
- Chłopaki! - prychnęły równocześnie Annabeth z Ginny na co wszyscy dookoła się roześmiali.
     Mimo nietypowego przywitania atmosfera była luźna. Wszyscy przywitali się ze sobą, a Ron stwierdził, że nie zapamięta tylu imion do świąt. Zaczęli im opowiadać, o tajemniczych poświatach wokół nich, a Percy z Harrym zdziwili się, że nic nie wiedzą, ale widzieli takie poświaty u swojego przeciwnika. Ta kwestia była dla nich zagadką, ale chwilowo postanowili się tym nie zadręczać.
- Zapraszamy na kolację - powiedziała Hermiona wskazując na Norę, gdzie w oknach zauważyli Molly, Georga i Angelinę. Wszyscy zgodnym krokiem ruszyli do domu.

Komentarze

  1. Ciekawe przywitanie:P Pisz, pisz bo jestem ciekawa co będzie dalej. Pozdrawiam LKA.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz