Rozdział 16. Poznajmy się.

- Wspaniałe! - powiedział uradowany George. - I mówisz, że jak nacisnę tutaj to zamieni się w miecz? - spytał, oglądając długopis Percy'ego.
- Tak - potwierdził Percy, a George nacisnął na długopis, który przybrał kształt Orkana.
- I nie można go zgubić? - dopytywał.
- Nie można, zawsze wraca do mojej kieszeni.
- Ciekawe jakie zaklęcie zostało użyte - zastanawiał się Weasley.
- George odłóż to i nie wymachuj bronią przy kolacji - skarciła syna Molly, co wszyscy przyjęli ze śmiechem.
- Wyczuwam galeony mamo - George udawał obrażonego - nie przerywaj!
     Kolacja przebiegała w wesołej atmosferze. Stół został magicznie powiększony, żeby pomieścić siedmioro herosów i siedmioro czarodziejów. Półbogowie byli zachwyceni, że mogli zobaczyć magię na własne oczy i nie byli dłużni pokazując również zalety bycia potomkiem boga. Na drugim końcu stołu ożywioną rozmową prowadził Harry, Leo i Frank, co chwilę śmiejąc się do łez.
- Ciekawe czy byś umiał zamienić się w jakieś magiczne zwierze - powiedział Harry przez łzy po opowiadaniu Leo, jak to Frank pomylił się przy zamianie i zamiast w borsuka zamienił się w skunksa "mówię Ci Harry nie dało się do niego podejść przez tydzień!"
- Musiałbym jakieś zobaczyć - powiedział Frank, wdzięczny czarodziejowi, że może zmienić temat nieszczęśliwej przemiany.
- Będzie ku temu sporo okazji, słyszałem, że u was też jest kilka mitycznych stworzeń.
- Przykładowo mityczny skunks? - rzucił Leo i znowu zaczęli się śmiać, a Frank zrezygnowany dołączył do nich.
     Annabeth z Hermioną rozmawiały przejęte o swoich światach wymieniając się wiedzą na ich temat. Córka Ateny była mile zaskoczona pojęciem czarodziejki na temat bogów.
- Uczyli nas w szkole mitologii - bąknęła na jej uwagę nieśmiało Hermiona, co Ginny i Piper przyjęły ze śmiechem.
- Uważaj Annabeth bo zanudzi Cię swoją wiedzą - powiedziała Ginny udając poważną.
- Trafił swój na swego - wtrąciła Piper pokazując język do koleżanki.
     Do uszu dziewczyn przebiło się pytanie Jasona, a Piper stwierdziła, że dawno nie widziała go tak zaskoczonego.
- Na miotłach?!
- Tak, na miotłach - odpowiedziała rozbawiona Angelina.
- Rozumiem pegazy, ale miotły? Wygodnie wam na tym? - dodał po chwili, co jeszcze bardziej rozśmieszyło Angelinę i Rona.
- I na czym to polega? Coś jak piłka nożna? - spytał Jason.
- Piłka nożna? - zdziwili się.
- Kiedyś wam odpowiem. No to mówcie co to jest ten quicz.
- Quidditch! - poprawili go zgodnie wszyscy czarodzieje przy stole.
- No to masz siedmiu zawodników i trzy rodzaje piłek... - kontynuował Ron.
     Jedyną osobą, która nie odzywała się przy stole była Hazel. Bała się przyznać przed nowo poznanymi, że jest córką podziemia, samego Hadesa. Nie wiedziała jak na to zareagują, czy ją przyjmą w swoje grono. Śmierci boją się wszyscy, a z tego co wiedziała Harry Potter zajrzał jej w oczy wiele razy. To na jego opinii zależało jej najbardziej. Wiedziała, że to on jest ich przywódcą i jeżeli on jej nie zaakceptuje to pozostali czarodzieje też będą mieli do niej dystans. Herosi próbowali ją zagadywać, ale wiedzieli co trapi koleżankę. Powiedziała im o swoich obawach dużo wcześniej, a Ci obiecali, że nic nie powiedzą, chyba że sama zdecyduje inaczej.
- Harry możemy porozmawiać? - spytała speszona, a rozmowy przycichły.
- Jasne Hazel, co Cię trapi? - a więc zauważył jej nieobecność przy rozmowach, co jeszcze bardziej ją onieśmieliło, ale podjęła decyzję.
- Możemy na osobności?
     Harry tylko kiwnął głową i pokazał Hazel drzwi na podwórko. Kiedy wychodzili Ginny odprowadzała ich wzrokiem. Harry na nią spojrzał i dał jasno do zrozumienia "później".
     Stali na dworze wpatrując się w gwiazdy. Heroska nie wiedziała jak zacząć rozmowę z czarodziejem, od której zależało to jak ją przyjmie. Wiedziała, że nie może uciec i musi mu o tym powiedzieć. Jeżeli dowiedzieli by się o tym przypadkiem mogłaby stracić ich zaufanie, że nie powiadomiła ich sama.
- Jestem córką Hadesa, pana śmierci - powiedziała nie przedłużając, odwracając wzrok od Harry'ego - powróciłam z podziemia do żywych, potrafię wyczuć śmierć. Nie jestem taka jak inni herosi - dodała po chwili. - Boją się mnie nawet zwierzęta - zakończyła. Czekała, aż Harry odwróci się od niej, powie, że tu nie pasuje, zacznie jej robić wyrzuty typu "co Ty tu robisz? po co tu przyleciałaś?".
- Kiedy Voldemort zabił moich rodziców, cząstka jego duszy złączyła się z moją - zaskoczył ją tym stwierdzeniem. - Prawie 17 lat żyłem czując jego emocje, nastroje, mógł zawładnąć moim umysłem. Podczas ostatecznego starcia musiałem dać się zabić by zniszczyć ją i sprawić by ten stał się śmiertelny. Rzucił we mnie zaklęciem uśmiercającym i przez chwilę byłem zawieszony między życiem, a śmiercią. Miałem wybór Hazel - teraz półbogini patrzyła się na niego z zainteresowaniem. - Mogłem wrócić do świata żywych, ale też mogłem pójść tamtą drogą. Mogłem umrzeć i zostawić przyjaciół samych. Wróciłem - teraz patrzył na nią poważnym wzrokiem. - Od samego początku zauważyłem, że trzymasz się na uboczu, ale muszę Ci powiedzieć, że nie musisz się obawiać reakcji Ginny czy innych. Zrozumieją Cię. Dla mnie i dla nich nie liczy się skąd jesteś, tylko liczy się przyjaźń, a jestem przekonany, że Percy by Cię nie zabrał na misję gdybyś nie była dobrą przyjaciółką.
     Hazel uśmiechnęła się, pierwszy raz dzisiejszego wieczora. Nie musiała się obawiać reakcji innych, mogła im zaufać. Rozluźniła się. Nawet nie zdawała sobie sprawy, ze przez całą rozmowę stała naprężona jak cięciwa.
- Hazel, mogę Cię o coś zapytać?
- Już to zrobiłeś - odpowiedziała wesoło, a Harry zauważył wyraźną zmianę w jej zachowaniu. Kąciki ust uniosły mu się mimowolnie w górę.
- Czy dusze czarodziejów i półbogów trafiają w to samo miejsce?
- Chciałbyś się dowiedzieć czy Twoi rodzice są szczęśliwi?
- Nie tylko. Wszyscy, którzy polegli za Hogwart, wszyscy przyjaciele - spojrzał na nią.
- Harry, obcowanie ze zmarłymi to nie jest dobry pomysł. Mogę spytać Nica czy jest w stanie zidentyfikować te osoby na polach elizejskich, ale dla Twojego dobra nie pozwolę na żaden kontakt, żebyś nie oszalał z rozpaczy.
- Rozumiem - odparł. - Wracamy? - spytał po chwili już wesołym głosem.
- Wracamy.
     Hazel była szczęśliwa, że została zaakceptowana przez czarodziejski świat.

Komentarze

  1. Przeczytałam. Czekem na rozwój akcji:) Pozdrawiam LKA.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz