Rozdział 14. Pierwsze spotkanie cz. 2 - Nora.

- Jak nie przestaniesz tak chodzić, to rzucę w Ciebie zaklęciem - powiedziała w końcu poddenerwowana Ginny.
- Ale... - Hermiona zatrzymała się na chwilę rozważając propozycję przyjaciółki. Usiadła na krześle by poderwać się momentalnie jakby leżał tam jeż. Jej nogi znowu zaczęły nieść ją w tą i z powrotem przez środek pokoju.
- Petrificus Totalus!
- Co się dzieje?! - Harry wpadł do pokoju i zobaczył jak Ginny stoi nad Hermioną, której pozostało tylko porozumiewanie się za pomocą oczu.
- Oh nic takiego - Ginny uśmiechnęła się do Harry'ego - pomagam Hermionie usiedzieć w miejscu. 
- Chyba już wystarczy? - Harry odwzajemnił uśmiech tak by nie widziała go leżąca Hermiona.
- Noo dooobrzeee - przeciągała rudowłosa, bawiąc się sytuacją, ale cofnęła zaklęcie jak prosił ją Harry.
- Ginny! - Hermiona zaczęła sięgać po różdżkę, ale uprzedził ją Harry.
- Expelliarmus!
- Potter! TY! TY! AAAA - Hermiona w końcu usiadła zrezygnowana.
- So tu se dzee? - do pokoju wszedł Ron, powoli przeżuwając kanapkę.
- Kiedy Ty się w końcu ogarniesz braciszku?
- No co? - przełknął ostatni kęs - jak się stresuje to robię się głodny.
- To Ty żyjesz chyba w wiecznym stresie Ron.
- Ej chyba nie wiesz...
- Czy wy nie rozumiecie powagi sytuacji?! - przerwała im Hermiona - zmierza do nas siedmioro tak zwanych herosów, a my nie mamy nawet gotowego planu działania! - ostatnie słowa wypowiedziała podniesionym głosem, przeradzającym się powoli w pisk.
- Hermiono, pomagałaś Harry'emu podczas walki z Voldemortem, a Ty Ron podnieś kanapkę z podłogi i przyzwyczaj się do tego imienia, a teraz przejmujesz się spotkaniem z herosami. Chciałam Ci przypomnieć, że oni są po naszej stronie. Mamy wspólnie pokonać odradzające się zło. - Ginny przemawiała teraz wyraźnie, patrząc w oczy Hermionie, by upewnić się czy dotarł do niej sens jej słów.
- "Przestań panikować, przestań panikować" - Hermiona mówiła do siebie - Będzie dobrze - powiedziała bez entuzjazmu.
- Hermiono, wrzuć na luz - wymamrotał Ron i usiadł obok niej niepewnie przytulając. Wzrokiem błądził od Harry'ego do Ginny szukając w nich pomocy do opanowania powstałej sytuacji.
- Och, tak. - Hermiona w końcu wyrzuciła z siebie. - Trzeba pomyśleć nad jakimś przyjęciem gości.
- No widzisz i już masz jakiś plan działania! - zawołał uradowany Harry - możemy zapomnieć o tej małej kłótni?
- O kłótni? - powtórzył Ron.
- A taka tam sprzeczka między mną, a Hermioną - odpowiedziała Ginny. - Drobna różnica zdań. Jedno zaklęcie za dużo.
- Jedno zaklęcie za dużo? - powtórzył znowu Ron.
- Braciszku czy może spotkałeś dziś McGonagall? - spytała Ginny
- McGonagall? - spytał zbity z tropu Ron. - Nie, dlaczego?
- Bo chyba Cię ktoś transmutował w papugę. - Odpowiedziała złośliwie, a Harry zaczął głośno kasłać markując parsknięcie śmiechem.
- Ha, ha, ha, zabawne - naburmuszył się Ron.
- Idę przygotować jakąś kolację dla nas i gości - przypomniała o sobie Hermiona.
- Pomogę Ci - powiedziała Ginny i razem z przyjaciółką poszły do kuchni.
          Dzień mijał w zastraszającym tempie, nim się obejrzeli nastał już wczesny wieczór. Z kuchni co jakiś czas ich uszu dobiegały śmiechy czarodziejek, co cieszyło Harry'ego, bo wiedział, że konflikt z rana został zażegnany. Tylko Ron siedział na kanapie i stroił miny za każdym razem jak słyszał wybuch śmiechu. Po pewnym czasie nie wytrzymał i poszedł na podwórko się przejść. Teraz jednak wszyscy siedzieli w salonie i powoli opuszczał ich spokój ducha. Każdy zastanawiał się nad nadchodzącym spotkaniem.
- Dobra! - krzyknęła Hermiona, a wszyscy się wzdrygnęli. - Według Chejrona mieli być pod wieczór. Może wyjdziemy na podwórko?
- Hermiono, nie. - zaprotestował Ron, ale Hermiona złapała Ginny pod rękę i zaczęła kierować się w stronę drzwi.
- Więcej emocji Ron! - zawołał Harry. - Idziemy z dziewczynami.
- No proszę! - usłyszeli głos Ginny z podwórka. - Mamy gości.
Harry wyszedł na podwórko, a za nim Ron. Teraz wszyscy patrzyli się w niebo gdzie pojawił się wielki statek w oddali.
- Powiem wam, że nie wiem czego się po nich spodziewać, ale wejście mają dobre. - uśmiechnął się Harry.
- Może jakoś im damy znać, że ich zauważyliśmy? - Hermiona zaczęła rozglądać się dookoła za jakimś pomocnym przedmiotem.
- Już Ci to kiedyś mówiłem - Harry był szczerze rozbawiony - że jesteś czarodziejką Hermiono.
          Hermiona wyszła trochę dalej, a reszta podążyła powoli za nią. Uniosła w górę rękę z różdżką i wystrzeliła w niebo zielone iskry. Statek zaczął powoli opadać ku ziemi, aż w końcu wylądował.
- Czemu nie wysiadają? - spytał Ron po czasie.
- Może... może się upewniają czy my to my? - Hermiona odpowiedziała pytaniem i w tej chwili ze statku wyskoczyła pierwsza osoba, a za nią kolejne. Teraz siedem osób zmierzało w ich stronę. Czarodzieje ruszyli równo w stronę herosów jak by ktoś wydał im rozkaz. W połowie drogi grupka herosów zatrzymała się, tylko jeden zmierzał powoli dalej do nich.
- To pewnie ten Percy. - szepnęła Ginny.
- Idę tam, zostańcie. - odpowiedział jej Harry.
- Uważaj na siebie. - powiedzieli wszyscy wspólnie do Harry'ego.
           Spotkali się mniej więcej na środku drogi. Nastała chwila ciszy. W tej krótkiej chwili Percy zdążył wyszarpnąć z kieszeni swój długopis, który zamienił się w Orkana i zamachnął się nim na niczego nieświadomego Harry’ego Pottera.

Komentarze

  1. Dobry wieczór!
    Chcesz poćwiczyć swoje pisarskie umiejętności i przy okazji wygrać książki, upominki, reklamę bloga i grafikę? Tak? W takim razie zapraszam Cię serdecznie do konkursu literackiego „Już nie zapomnisz mnie”
    www.przedwojenny-konkurs.blogspot.com
    Wystarczy napisać opowiadanie o dowolnej tematyce do 5 stron i… co dalej? Dowiedz się szczegółów, czytając regulamin na blogu.
    Niech pamięć o naszych artystach nadal trwa, a osoby lubiące pisać – doskonalą swe pióro!
    Pozdrawiam ciepło!

    Ps. Przepraszam za autoreklamę, lecz nie znalazłam innej zakładki. Wiadomo, jak trudno jest się zareklamować. A może akurat Cię zainteresuje konkurs?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah nadal trzymasz nas w niepewności... Ale oki. Sytuacja się rozkręca, a przecież o to chodzi. Oby tak dalej:) Pozdrawiam LKA.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz