Rozdział 13. Pierwsze spotkanie cz. 1 - Argo II.



- Wchodzi grzyb do hotelu i się pyta „masz room?” haha, mushroom – grzyb, czaicie HA HA – Leo śmiał się tak, że aż zaczął płakać.
- Brawo, nasz osobisty Sherlock Valdez Holmes – odpowiedziała mu Annabeth.
- Ej no co wy tacy sztywni?
- Zastanawiamy się, co wyniknie ze spotkania z Harrym Potterem – powiedział spokojnie Jason.
- I jak widać nie tylko my – zauważyła Piper, a wszyscy spojrzeli na puste miejsce, na którym powinien siedzieć Percy.

Percy stał na pokładzie Argo II i rozmyślał o przepowiedni i o przygodzie, która się z nią wiązała. Myśl o niej przepełniała go dziwnym, pełnym nadziei niepokojem. Najwięcej jednak dręczyło go kim jest ów Harry Potter.
- Brakuje nam Ciebie tam na dole – usłyszał za sobą głos Jasona.
- Musiałem pomyśleć o tym wszystkim – odparł spokojnie.
- I co wymyśliłeś?
- Wiesz, cały czas się zastanawiam – Percy odwrócił się do niego, by spojrzeć mu w oczy – jaki jest ten cały Potter. Powiedziano nam, że jest on potężnym magiem i mamy uważać, ale na co?
- Co masz na myśli?
- Nie wiem jak to ubrać dobrze w słowa, ale przez słowo „uważać” mamy pilnować się bo nas zaatakuje? Czy uważa się za kogoś lepszego od innych i będzie gburem? Nie wiem.
- Nie szkodzi – odparł Jason, a Percy spojrzał się na niego pytająco. – Miałem na myśli, nie szkodzi, że nie wiesz kim on jest i jak się zachować. My też tego nie wiemy i się nie dowiemy do pierwszego spotkania.
- Wiesz chyba mam pewien plan, by go sprawdzić, posłuchaj… - i Percy powiedział Jasonowi co chce uczynić.
- Jesteś pewien? Myślisz, że to będzie dobry początek znajomości? – spytał Jason.
- Znasz mnie. Nic innego mi do głowy nie przychodzi, a inni na Argo nie poprą mojej decyzji. W tej kwestii mogę tylko liczyć na Ciebie, a dla mnie to jedyny sposób.
- Dobrze. Jestem z Tobą i będę Cię wspierał jeżeli sytuacja wymknie się spod kontroli. – Jason tym zdaniem zakończył rozmowę o planie, tylko im znanym.

- O czym mamy z nimi rozmawiać? Od razu o misji? Mamy ich zabrać po przybyciu na Argo, tak po prostu i wyruszyć w nieznane? Nie mam planu. Nie cierpię nie mieć planu! – poirytowana córka Ateny siedziała nad książką o historii magii z włosami sterczącymi we wszystkie strony. Gdy tylko ktoś próbował powiedzieć jej, że jakoś to będzie od razu uciszała taką osobę swoim wzrokiem.  
- Będzie dobrze, uspokój się – Piper próbowała użyć swojej czaromowy na koleżance co tylko bardziej ją rozzłościło.
- Nie czaruj mnie Piper! – wskazała na nią oskarżycielsko palcem.
- Wszystko wyjaśni się na miejscu Annabeth – Hazel odezwała się pierwszy raz od dłuższego czasu. Do tej pory cicho z Frankiem rozmawiali w kącie.
- Zbliżamy się – oznajmił Leo wchodząc do pomieszczenia gdzie przesiadywali całe dnie. Za nim powoli weszli Percy i Jason.
- Mam zamienić się w orła i wyruszyć na przeszpiegi? – spytał Frank.
-Nie, to mogłoby o nas źle świadczyć. Lepiej jak pojawimy się tam jak normalni cywilizowani ludzie – powiedziała Annabeth, a syn Posejdona i Zeusa wymienili między sobą niepewnie spojrzenia.
-Normalni cywilizowani ludzie jak to ujęłaś, nie poruszają się chyba wielkim latającym statkiem – Leo wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Wiesz o co mi chodzi Leo. Już czas. Wszyscy na pokład! – rozkazała Annabeth mimo, że formalnie to Percy był przywódcą całej wyprawy.

Wszyscy na pokładzie liczyli ujrzeć jakiś wypasiony zamek, dom czy coś co zwiastowałoby, że mieszka w nim potężny czarodziej, a zamiast tego ujrzeli z oddali dziwny domek, który wyglądał jakby lekki podmuch wiatru miał go zdmuchnąć z powierzchni ziemi.
- Leo chyba źle wpisałeś adres na nawigacji – powiedział niepewnie Frank.
- Nieeeee – Leo odpowiedział przeciągle w między czasie sprawdzając ponownie zapiski od Chejrona – adres jest dobry.
- Patrzcie! – wykrzyknęła Piper wskazując na podwórko, gdzie powoli zmierzały cztery postaci.
- Chyba trafiliśmy – powiedziała niepewnie Annabeth i nagle w niebo wystrzeliła zielona raca, nie to nie raca to iskry.
- Rozpoznali nas – mruknął Jason – Leo lądujemy.
- Się robi!

Statek wylądował w pewnej odległości od Nory, ponieważ Leo obawiał się, że zdmuchną ten i tak posklejany już budyneczek.  Teraz wszyscy niepewnie tłoczyli się przy zejściu nie wiedząc co począć dalej, ale ich wątpliwości rozwiał Percy, który zeskoczył z Argo II wprost na polanę przed domkiem Weasleyów. Był dziwnie spokojny i opanowany jak na niego. Reszta załogi poszła za nim w ślady. Siedmioro herosów zaczęło iść wolnym krokiem w stronę czwórki czarodziejów. Gdy znaleźli się w pewnej odległości wszyscy stanęli, a Percy szedł dalej. Z grupki magów oderwała się jedna postać, również niespiesznie zmierzając w stronę herosa. Spotkali się mniej więcej po środku drogi przez chwilę patrząc sobie w oczy i oceniając się nawzajem. Nastała chwila ciszy. W tej krótkiej chwili Percy zdążył wyszarpnąć z kieszeni swój długopis, który zamienił się w Orkana i zamachnął się nim na niczego nieświadomego Harry’ego Pottera.

Komentarze

  1. Ok całkiem fajny blog. Trafiłam tu przez blog HP Kontynuatora. Ciekawa jestem co będzie dalej? Pozdrawiam LKA.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz