Rozdział 11. Wspomnienia Albusa Dumbledore'a - ostatnie spotkanie.



- On powrócił Zeusie.
- Wasz samozwańczy Lord?
- Tak. Lord Voldemort powrócił. – odpowiedział Dumbledore. – Na początku nikt nie chciał w to uwierzyć, ale teraz, kiedy zobaczyli go w ministerstwie…
- Muszę Cię ostrzec czarodzieju, że u nas w świecie też nie dzieje się dobrze. – Dumbledore przysłuchiwał się teraz uważnie. – Z głębin Tartaru powstał Kronos. Przepowiednia staje się faktem. Syn Posejdona właśnie szykuje się na walkę z nim. Sam nie mam za dużo czasu dla Ciebie. Muszę walczyć z Tyfonem. Olimp jest zagrożony.
- Co to oznacza dla naszej cywilizacji?
- Dla naszej? Raczej Twojej i mojej czarodzieju. Twoja cywilizacja mnie nie obchodzi. Interesuje mnie dobro Olimpu.
- A Ci wszyscy ludzie nieświadomi niebezpieczeństwa?
- Teraz Cię to interesuje Dumbledore? Teraz?! Kiedy jesteś gotowy poświęcić tego chłopaka w imię Twojego większego dobra? – na brodzie Zeusa zaczęły pojawiać się małe pioruny. – Powiedzmy, że Ci ludzie też muszą być poświęceni w imię większego dobra. Olimp musi istnieć, a oni to tylko śmiertelne istoty, które przeminą w ciągu kilku lat, nic nieznaczące w bezkresie nieśmiertelności. – powiedział surowo.
- Jesteś ślepy Zeusie, jak możesz… - odparł Dumbledore, bez znanej mu wesołości.
- JA?! JA ŚLEPY?! – przerwał mu Zeus. – Nie wiesz czarodzieju z kim rozmawiasz. Jestem Panem niebios i tego świata, tej cywilizacji. Muszę Cię teraz opuścić Albusie Dumbledore. Nie mam Ci nic więcej do powiedzenia. Żegnaj.

- Muszę się z nim zobaczyć, porozmawiać. Ostatni raz.
- Niestety Zeus nie ma dla Ciebie czasu czarodzieju. – odparł Hermes. – Jestem jego posłańcem. Powiedz mi co chcesz mu przekazać. Dostarczę Twoją wiadomość.
- Proszę Cię Hermesie. – odparł słabo Dumbledore. – Nie zostało mi wiele czasu. – jego wzrok powędrował do czarnej ręki.
- Masz rację. Z czasem u Ciebie krucho. – odpowiedział Hermes nawet nie patrząc na rękę. – Jednak Zeus nie chce Cię widzieć.
- Co się stało z Kronosem? – spytał Dumbledore.
- Został pokonany przez Percy’ego Jacksona, jednak teraz na głowie mamy poważniejszy problem niż Kronos.
- Poważniejszy? Co może być gorsze?
- Gaja budzi się do życia. Jeżeli przebudzi się całkowicie Twój samozwańczy Lord, którego tak bardzo się boicie będzie niczym strumyk przy wodospadzie. – Hermes popatrzył na niego z litością. – Więc czarodzieju mam przekazać jakąś wiadomość dla Zeusa?
- Tak, powiedz mu, że zniszczyłem kolejnego Horkruksa i z Harrym wybieramy się zniszczyć następnego. Przekaż mu, że Harry jest ostatnim Horkruksem. Dlatego musi zginąć. Niech spojrzy na mnie inaczej.
- To wszystko?
- Tak, nie mam nic więcej do przekazania. Żegnaj Hermesie.
- Żegnaj czarodzieju. – i zniknął.

- Harry widzisz moją rękę? Prawdopodobnie długo nie pożyję. – zwrócił się Dumbledore w pustkę. – Jeżeli oglądasz te wspomnienia to znaczy, że odszedłem z tego świata, a razem ze mną Voldemort. – teraz uśmiechnął się sam do siebie. – Mam nadzieję, że nie zginął nikt, kogo kochałeś, ale oglądając je musisz wiedzieć, że nad światem wisi inna klątwa. Groźniejsza od samego Voldemorta. Te wspomnienia zostawię pod opieką profesor McGonagall. Musisz je poznać i przeanalizować. Nasze światy się złączyły. Nie wiem dokładnie co to za zagrożenie i niczego przed Tobą nie ukrywam. Nie będzie to łatwe zadanie, ale teraz do pomocy będziesz miał również herosa. Percy Jackson. Razem wam się uda jestem tego pewny Harry. Przekazałem kiedyś Molly pewną monetę. Powiedz jej, że nadeszła już pora, by przekazała ją Tobie. Wszystko jej wytłumaczyłem, jak jej użyć. Poproś o Chejrona. To wszystko Harry. Żegnaj.
Obraz z myślodsiewni rozpłynął się.

Komentarze