Rozdział 4. Spotkanie z dyrektorami Hogwartu.

Harry

     W wielkiej sali trwała kolacja. Nic nie wskazywałoby na niezwykłość tej sytuacji gdyby nie całkowita cisza. Podczas posiłków zawsze rozbrzmiewała gwara rozmów oraz towarzyszyła im salwa śmiechów. Tym razem było inaczej. Nauczyciele zajęci rozmowami między sobą dopiero po chwili zauważyli, że coś jest nie tak. Profesor McGonagall rozejrzała się dookoła, a wszystkie głowy były zwrócone w jednym kierunku. W drzwiach od wielkiej sali stał nie kto inny jak...
- Harry Potter. - Te słowa dyrektor Hogwartu wymówiła  już na głos.
Harry wraz ze swoimi towarzyszami ruszył w kierunku stołu nauczycielskiego, a dookoła towarzyszyły mu podniecone szepty. Każdy wymawiał jego imię i wskazywał na niego palcem.
- Dobry wieczór pani profesor. - powiedział Harry będąc już przy stole nauczycieli. - Możemy porozmawiać?
- Potter czemu ma towarzyszyć to całe zamieszanie? - spytała McGonagall, zwężając usta do niebezpiecznie cienkiej linii, która była im tak dobrze znana. - Co jest tak pilne, że nie mogło poczekać do końca uczty? 
- Stęskniliśmy się za ucztą w Hogwarcie pani profesor i chcieliśmy się przyłączyć. - Wtrącił się rudzielec.
- Ron! - Hermiona przewróciła oczami. - Trochę manier.
Profesor McGonagall patrząc na swoich byłych uczniów nie mogła powstrzymać uśmiechu na twarzy. Nigdy tego nie przyznała głośno, ale byli oni jednymi z jej ulubionych wychowanków. Te wszystkie problemy, które sprawiali za czasów Hogwartu dziś były dla niej miłym wspomnieniem.
- Oczywiście panie Weasley. Zapraszam na ucztę. - Po tych słowach wyczarowała cztery dodatkowe krzesła dla Harry'ego, Rona, Hermiony i Ginny.

- O czym to chcieliście ze mną porozmawiać? - spytała dyrektorka, gdy wszyscy znaleźli się już w jej gabinecie.
- Chciałem porozmawiać z profesorem Dumbledorem. - Odpowiedział Harry.
Profesor McGonagall nawet jeżeli uznała prośbę za niezwykłą nie dała tego po sobie poznać.
- Oczywiście Potter, obraz wisi na tamtej ścianie. - wskazała im obraz, a sama zajęła się sprawdzaniem prac domowych z transmutacji.
Wszyscy podeszli do portretu na ścianie, gdzie profesor Dumbledore spał sobie smacznie w ramach obrazu.
- Profesorze Dumbledore... - zaczął Harry, ale ten dalej spał.
- Może trzeba go jakoś dźgnąć? - Zaproponował Ron, patrząc na Harry'ego.
- Żebym ja Ciebie zaraz czymś nie dźgnęła. - Odparła Hermiona.
- Cisza! Profesorze Dumbledore! - powtórzył Harry już głośniej.
- No proszę, proszę Harry Potter wraz se swoimi wiernymi kompanami, znów zakłócają spokój Hogwartu. - Z obrazu po prawej stronie odpowiedział im dobrze znany sarkastyczny głos.
- Pro... profesor Snape... - Harry patrzył prosto w twarz znienawidzonego przez siebie nauczyciela, który jak się okazało zawsze próbował go ocalić.
- Ja... ja chciałem podziękować... - Harry nie wiedział jak się zachować.
- Daruj sobie Potter. - Odparł Severus Snape. - Nie zrobiłem tego dla Ciebie, Ty i Twój ojciec byliście zawsze tacy sami. Egoistyczni, myślący, że panujące zasady ich nie obowiązują. Zrobiłem to dla Lily. - I zniknął w ramach obrazu.
- Harry...
- Profesorze Dumbledore... - Harry'emu lekko załamał się głos.
- Witajcie moi drodzy. Hermiono. Ginewro. Ronaldzie. - Wymawiając każde imię lekko skłaniał głowę. - Co się stało Harry? Widzę, że coś Cię niepokoi. - Uśmiechnął się do niego, mrugając okiem z za swoich okularów połówek.
- Profesorze, chciałbym się dowiedzieć czy zna pan chłopaka, który nazywa się Percy Jackson. - spytał Harry, a odpowiedź zaskoczyła go jak wcześniej Annabeth podczas rozmowy z Chejronem.
- Wiedziałem, że kiedyś to nastąpi. - Dumbledore przyglądał się uważnie chłopakowi. - Musisz wiedzieć Harry, że nasze światy do siebie nie pasują. Nasz świat przepełniony jest magią, a świat Percy'ego otaczają z każdej strony bogowie greccy i rzymscy.
- Chwila, co pan przez to rozumie? - Spytała Hermiona..
- Droga Hermiono, czy znasz może mity greckie?
- Oczywiście, każde mugolskie dziecko je zna. Mity o Zeusie, Posejdonie, Hadesie i reszcie.
- Ja nie znam. - Wtrącił się Harry.
- Widzisz Harry są takie mity, że Posejdon włada morzem, Zeus niebiosami, a Hades....
- Później panno Granger. - przerwał jej Dumbledore. - Chciałbym wiedzieć Harry skąd wiesz o Percym Jacksonie.
- Ja... miałem sen, taki jak za czasów Voldemorta... - i Harry opowiedział profesorowi cały sen i to, że rozbolała go blizna.
- Czy to możliwe, że Voldemort powrócił? - Spytała Ginny, a Ron syknął słysząc to imię. - Oh daj spokój Ron!
- Niestety obawiam się, że jest to możliwe. - Teraz wszyscy wpatrywali się w obraz Dumbledore'a. Nawet profesor McGonagall przestała sprawdzać prace domowe i podeszła bliżej.
- Albusie jak? - spytała.
- Minewro, nie ma czasu teraz na wyjaśnienie całej sytuacji, bo Harry musi działać szybko. Porozmawiamy jak oni wyjdą. - odpowiedział Dumbledore. - Pamiętasz jak mówiłem Ci, że kiedyś może nadejść taka chwila gdy Harry spyta o Percy'ego? Chciałbym teraz, żebyś mu przekazała wspomnienia, które pozostawiłem dla niego tuż przed moją śmiercią. Harry - teraz profesor patrzył na niego. - Czy masz możliwość zdobyć myślodsiewnię, by prześledzić te wspomnienia?
- Myślę, że tak. Spytamy z Ronem w biurze aurorów...
- Poza tym to Potter. Samo nazwisko już wiele daje. - Przerwał mu Ron i wyszczerzył zęby w uśmiechu. Nawet profesor Dumbledore się uśmiechnął.
- Wspomnienia o które pan prosił. - profesor McGonagall powróciła z fiolkami.
- Dobrze, dobrze. Harry tu są moje wspomnienia gdy odwiedzałem Olimp.
- Olimp?! - Zapiszczała Hermiona. - To on istnieje?
- Oczywiście Hermiono. Wszystkiego dowiecie się z tych wspomnień. Zaraz po upadku Voldemorta oraz za każdym razem, gdy Harry stawał z nim twarzą w twarz. - Teraz profesor Dumbledore spoważniał, a wesołe błyski zniknęły z jego oczu. - Chciałbym żebyście je dokładnie obejrzeli i przeanalizowali. Ciebie Hermiono proszę również o streszczenie mitów greckich dla innych tu obecnych. W ostatnim wspomnieniu będą dokładne informacje, jak możecie skontaktować się z Chejronem. Ważne jest dla was, by poznać dokładniej jednego brata z wielkiej trójki. Posejdona.
- Dlaczego profesorze? Czemu właśnie on jest taki ważny?
- Ponieważ Percy Jackson jest jego synem. Dzieci wielkiej trójki zawsze mają wielką moc. Nie lekceważcie go.

     Wszyscy mieli mętlik w swoich głowach. Nawet nie odnotowali w pamięci drogi powrotnej do bram Hogwartu. Każdy był pogrążony w swoich myślach i na swój sposób próbował ułożyć sobie wszystko. Wstąpili jeszcze do gospody Pod Trzema Miotłami by przemyśleć to przy kremowym piwie, ale nikt nie był w stanie powiedzieć czegoś z sensem, czego nie powiedział im już profesor Dumbledore. Musieli zdobyć myślodsiewnię i obejrzeć wspomnienia. Każdy zajął się własnym piwem i siedzieli w ciszy, którą przerwał dobrze znany głos, który towarzyszył im przez lata w Hogwarcie.
- Potter. - Harry wstał od razu celując różdżką w osobę przed nim.
- Malfoy.

Komentarze