Draco
- Co to może oznaczać?
- Nie wiem.
- Czy on...
- Narcyzo proszę...
- ...powrócił?
- Możemy teraz o tym nie rozmawiać?
- Ojcze. Matko.
Pełna napięcia rozmowa przy stole została przerwana, gdy do pomieszczenia wszedł chłopak o blond włosach. Chwilę wcześniej stał w drzwiach przyglądając się rodzicom i próbując uchwycić o czym rozmawiają.
- Coś się stało? - spytał.
- Nic się nie stało Draco, usiądź do posiłku proszę. - Odpowiedziała Narcyza Malfoy.
Chłopak się nie poruszył, wpatrując się podejrzliwie w matkę i ojca. Coś przed nim ukrywali, a on nie przywykł by nie znać jakiś tajemnic.
- Chcę wiedzieć. - powiedział. - Ojcze? - teraz jego oczy świdrowały Lucjusza Malfoya.
- Słuchaj się matki, Draco. Siadaj do stołu. - odpowiedział pustym głosem Lucjusz.
- Nie. Coś się wydarzyło, a wy mi nie chcecie powiedzieć. Nie będę siedział przy jednym stole z kłamcami. - teraz w jego oczach był tylko chłód. - Dosyć już ojcze wycierpiałem przez Twoją... mroczną przeszłość.
- Dobrze. Siadaj, porozmawiamy.
Draco usiadł do stołu na wprost ojca.
- Słucham więc.
- Chodzi o mroczny znak.
- Co z nim?
- Znowu staje się wyraźny.
Oczy chłopaka rozszerzyły się w przerażeniu. Przypomniał sobie wszystkie te chwile, które wycierpiał on i jego rodzina za sprawą Czarnego Pana. On sam musiał zabić Albusa Dumbledore'a mimo, że tego nie chciał. Został zmuszony. Chciał chronić tylko swoich bliskich. Na końcu, przed popełnieniem morderstwa uratował go Severus Snape, który w gronie byłych śmierciożerców uznawany jest za zdrajcę, ale dla niego jest prawdziwym bohaterem.
- Przecież Potter go zabił. Widziałem na własne oczy jak rozpada się na drobne kawałki. Jak zamienia się w proch.
- My też to widzieliśmy, ale... - wtrąciła się Narcyza.
- Ojcze, chyba nie zamierzasz go odnaleźć, po tym wszystkim...? - przerwał jej Draco.
- Nie, ale nie mam zamiaru też mu przeszkodzić, jeżeli miałby powrócić.
- Trzeba ostrzec Pottera. - stwierdził blondyn.
- Nie mam zamiaru pomagać żadnemu Potterowi! - wykrzyczał Lucjusz Malfoy. - Przez niego straciłem wszystko!
- Nie! Straciłeś wszystko przez swoją głupotę i manie czystej krwi! - Draco poderwał się z krzesła, które wywróciło się z hukiem na podłogę. - Idę porozmawiać z Potterem czy Ci się to podoba czy nie. Uratował mi życie! - teraz wyjął z pod szaty różdżkę i wycelował w ojca. - Masz zamiar mnie powstrzymywać?
Lucjusz drgnął instynktownie ręką w stronę różdżki, ale się powstrzymał. Wpatrywał się w swojego syna, z którym kiedyś miał dobre stosunki. Od upadku Czarnego Pana on sam był poniżany, gdzie tylko się pojawił, a co musiał przeżywać Draco? Może to była jego szansa na zrehabilitowanie się w oczach czarodziejskiego świata. On sam już tej szansy nie miał. Znak na jego ramieniu pozostanie do końca życia.
- Idź.
Komentarze
Prześlij komentarz